wtorek, 8 stycznia 2013

Wypakowana

  Od niedzielnego popołudnia jestem już w Lublinie. Właściwie nie pamiętam jak wygląda słońce i wcale mi to nie pomaga. Śniegu nie lubię, ale chyba szarość wieżowców, magazynów stacji benzynowej, dziurawej ulicy i tej przeklętej firanki lepiej wyglądałaby pod białą puchową pierzyną. Nie mieszka mi się  tu dobrze, w tym mieszkaniu przynajmniej. Mam najlepszych przyjaciół obok ale to w ogóle nie pomaga. Nie lubię tu nic, począwszy od drzwi wejściowych, przez wąską, ciemną kuchnię po nieszczelne okna. Mogłabym wymienić 2 miliony rzeczy za które nienawidzę tu mieszkać ale po co? Powiem tylko, że od początku nie chciałam tu mieszkać ale nie podejmowałam przecież sama takiej decyzji. I mam cichą nadzieję, że od października znajdziemy coś lepszego,bo dużo by się musiało tu zmienić abym chciała tu mieszkać dłużej. Na razie wystarczyło by mi żeby ojciec pofatygował tyłek i naprawił karnisz. O, i odkurzacz bo też się zepsuł. Dobra, wiem, tragedia.

  Zaczynam się uczyć bo powoli zaczyna się tu włączać opcja "patologia". A nauki jest full i mam w czym wybierać. Ale obiecuję sobie, że jak wszystko zaliczę to będę robić wszystko mniej więcej na bieżąco bo inaczej rzeczywiście inaczej się nie da. A co do moich postanowień noworocznych- na razie całkiem całkiem. Taka moja subiektywna opinia:)



2 komentarze:

  1. ja kocham śnieg i żałuję, że tak szybko stopniał.
    też już nie chce mi się ieszkać w mieszkaniu, w któym teraz jestem..ale od czerwca nowe wyzwanie, suzkanie mieszkania. tylko we dwoje:)
    zaliczysz, zaliczysz, i będzie dobrze- tego życzy ciocia Frida:D

    OdpowiedzUsuń
  2. dasz radę! zaliczysz wszystko, tak jak ja:D


    pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń