czwartek, 25 lipca 2013

Ha! Lato!

Cześć wszystkim!
Jak wam mijają wakacje? Zobaczyliście już piramidy egipskie a może zajęliście kocyk tuż koło toalet na zatłoczonej nadbałtyckiej plaży? :) Ja natomiast się po prostu lenię, co zresztą można zaobserwować po mojej aktywności na blogu. Po prostu, w sumie nie miałam o czym pisać(nie żebym tym razem miała ale czuje się fatalnie).
Standardowo narzekam na to jaka ja jestem gruba i brzydka. To nic że zaczęłam się mieścić w spodnie w rozmiarze S, nadal jestem królową grubasów. Do tego wstaję o 11, mama robi za mnie wszystko a później się dziwię, że mojemu życiu czegoś brakuje. No oczywiście, że brakuje jak tak naprawdę wstaje, żeby iść spać. Bez sensu, powinnam znaleźć sobie jakieś zadanie i je zrobić a nie wmawiać sobie, że mi się nie chce. Boże, ale jestem straszna.  I tak wiem, płytka też jestem.
Czuję się zmęczona "nic nie robieniem". Widuję tylko jedną osobę, tę najważniejszą ale oprócz niego są jeszcze 3 inne z którymi chętnie chciałabym spędzić czas. O. wyjechała do Krakowa, A. się ze mną nie kontaktuje a z drugą A. coś zgrzyta. Pewnie to moja wina bo dupa ze mnie. Ona jest dominująca, wystarczy, że powie coś w moją stronę sceptycznego lub napisze wiadomość tym"tonem" , że ja nie robię nic innego jak tylko podkulam ogon...Boję się jej. Jak to jest, że boję się najlepszej przyjaciółki, kogoś kto dzieli ze mną mieszkanie w roku akademickim, kogo znam na wylot mimo że znam te jej zachowania to po prostu kulę się jak zbity szczeniak?

Poza tym w sumie nic się u mnie nie dzieje. Szukam nowego mieszkania(co jest dla mnie lekkim utrapieniem, również z powodu A.) a w czwartek wyruszam w moje góry! Nie mogę się doczekać. Jeden dzień spędzam samotnie na szlaku gdyż mój tata startuje w Tour de Pologne dla amatorów  ale resztę dni już będę mieć kompana do górskich wędrówek. Nawiasem mówiąc mój ojciec jest wspaniały. Zbudował dla mnie rower który postaram się wam pokazać w najbliższym czasie.
A w niedzielę jestem w Warszawie na koncercie "zakazane piosenki" w Muzeum Powstania Warszawskiego.

Jak Mela zaprasza to już koniecznie trzeba tam być!