wtorek, 22 stycznia 2013

Zwariuje

   Zwariuje! Zwariuje tu zaraz sama ze sobą! Szlag jasny mnie strzela. Ja pierdolę. Ja pierdolę. Ja pierdolę!!!
Czemu człowiek tak bardzo kocha, no czemu?! Wolałabym nigdy nie kochać niż cierpieć tak jak teraz, chociaż czy tak naprawdę się coś dzieje? Zazdroszczę i jestem zazdrosna. Jemu i o niego. Zazdroszczę mu otwartości tak wielu poznanych znajomych , śmiałości nawet wyglądu. Jestem zazdrosna o te wszystkie dziewczyny pojawiające się obok niego znikąd. I im też zazdroszczę bo każda ma szansę a czuję, że jestem na przegranej pozycji chociaż jesteśmy razem już ponad 1,5 roku. Może sobie wmawiam może nie, ale on naprawdę jest jakiś dziwny. Niby mówi: Kocham, potrzebuje to jakoś dziwnie dla mnie te słowa stały się puste. Mam nadzieję, że się mylę bo inaczej...nie wiem. Nie wiem jak radzą sobie ludzie którzy wiedzą, że człowiek ich życia nagle jest tak daleko, no jak?!

wtorek, 8 stycznia 2013

Wypakowana

  Od niedzielnego popołudnia jestem już w Lublinie. Właściwie nie pamiętam jak wygląda słońce i wcale mi to nie pomaga. Śniegu nie lubię, ale chyba szarość wieżowców, magazynów stacji benzynowej, dziurawej ulicy i tej przeklętej firanki lepiej wyglądałaby pod białą puchową pierzyną. Nie mieszka mi się  tu dobrze, w tym mieszkaniu przynajmniej. Mam najlepszych przyjaciół obok ale to w ogóle nie pomaga. Nie lubię tu nic, począwszy od drzwi wejściowych, przez wąską, ciemną kuchnię po nieszczelne okna. Mogłabym wymienić 2 miliony rzeczy za które nienawidzę tu mieszkać ale po co? Powiem tylko, że od początku nie chciałam tu mieszkać ale nie podejmowałam przecież sama takiej decyzji. I mam cichą nadzieję, że od października znajdziemy coś lepszego,bo dużo by się musiało tu zmienić abym chciała tu mieszkać dłużej. Na razie wystarczyło by mi żeby ojciec pofatygował tyłek i naprawił karnisz. O, i odkurzacz bo też się zepsuł. Dobra, wiem, tragedia.

  Zaczynam się uczyć bo powoli zaczyna się tu włączać opcja "patologia". A nauki jest full i mam w czym wybierać. Ale obiecuję sobie, że jak wszystko zaliczę to będę robić wszystko mniej więcej na bieżąco bo inaczej rzeczywiście inaczej się nie da. A co do moich postanowień noworocznych- na razie całkiem całkiem. Taka moja subiektywna opinia:)



środa, 2 stycznia 2013

Po bardzo długim czasie lecz przed sesją czyli I. chce zrealizować swoje postanowienia noworoczne

Oh when I look back now
The summer seemed to last forever
And if I had the choice
Ya - I'd always wanna be there
Those were the best days of my life


Nigdy nie ukrywałam, że ten blog jest dla mnie formą samo-motywacji. Gdy przypomnę sobie ("oh when I look back now...") "lata świetności" tej strony(i pierwszego bloga na bloog.pl) to dostrzegam, że coś mi się jednak chciało robić.  Owszem, moje wypociny nigdy nie były dobre, ale ja byłam lepsza. Potrafiłam się wziąć za siebie, byłam czegoś pewna, miałam jakieś cele a teraz mogę o sobie powiedzieć Opierdzielacz. Tak, bo nie jestem nikim więcej. Cały semestr nie robiłam NIC a teraz w popłochu robię dziwne ćwiczenia aby tylko coś zaliczyć. Nic nie wyniosłam z 3 miesięcy studiów, ale przecież zawsze jest czas.

Właściwie to chciałam napisać o czymś weselszym czyli trochę o postanowieniach noworocznych. Macie jakieś? Właściwie to chyba banalny temat i co tu mówić dużo: nikt tego nie realizuje, dziękuję dobranoc. Ale nie! Ja, właśnie ja uroczyście oświadczam, że postaram się zrealizować chociaż jedno. Choć jedno, malutkie. Wygram, już to wiem.

Więcej się uczyć

Schudnąć

Mniej przeklinać

Być lepiej zorganizowaną

Polubić ludzi

Zaakceptować swoje wady

BYĆ KIMŚ

Wrócić do robienia zdjęć

Lubie mieć jakiś plan i cel. Tak jest chyba łatwiej, niż żyć z dnia na dzień. Twierdzę tak gdyż przez 3 ostatnie  miesiące właśnie tak wyglądało moje życie. Nieład. Chaos. Bez sensu.