wtorek, 5 czerwca 2012

Wszystko sprowadza się do pogody.

 Najlepsze wakacje mojego życia spędzam we wnętrzu własnego pokoju. Nie na dworzu. Nie ze znajomymi. Nie nad morzem, ani nie w górach. W pokoju. Nie mówię, że jest nie miło, wręcz przeciwnie. Też nie jest tak, że nie mam kontaktu z ludźmi bo codziennie się z kimś widzę, ale to nie są spotkania takiego typu jakich oczekiwałabym od wakacji. Przyznam szczerze, że wszystko psuje ta głupkowata pogoda. No, coś mnie bierze jak patrze co się dzieje za oknem od kilku dni, ale już prawdziwą chorobę sprowadzają na mnie prognozy pogody. To jest czerwiec cholera, nie wrzesień!!!


To oczywiście jest prognoza dla mojego miasta więc nie radzę się sugerować, chociaż w sumie? W końcu mieszkam "niemalże" w centrum kraju a jak wiadomo w środku ... no właśnie. Więc proszę się nie sugerować.

Więc moje wakacje w pokoju mijają całkiem nieźle. Od wczoraj staram się naprawdę motywować do życia. Wstawanie o 12 było męczące więc przestawiłam się(przestawiam się) na 7:30, o 8 wychodzę biegać- choć i to idzie mi żałośnie, ale to 2 dzień wiec nie spodziewajmy się cudów. Tak serio to muszę zadzwonić do starego przyjaciela M. bo chyba tylko on się nadaje na kompana to biegów, ale zrobię to po powrocie z Zakopanego. Ciekawe czy w ogóle zechce biegać rano? W sumie mogłabym się poświęcić i biegać też wieczorem, 2 razy dziennie tylko problem jest to, że mnie cholernie często nie ma wieczorami. Może jakoś uda się to rozwiązać. Jak już wrócę z żałosnych biegów, pełna pogardy dla samo-motywacji i braku sił to od razu jem. Mleko i płatki fitness, muszę się przekonać do otrębów owsianych, ale sama nie wiem. Chyba zaczęłam to jeść tylko ze względu na zawartość błonnika i domniemanych cudów. Później się myję i się lenię, nie mogę się zmotywować do ćwiczeń, potrzebuje chyba lepszej pogody, żeby się zmotywować bo chyba jednak depresja mnie dopada. Przeklinam też na rumianek który stosuje od 2-ch tygodni a i tak guzik mi rozjaśniło te głupie kłaki. Zaczęłam w ogóle do nich mówić błagając by szybciej rosły. Wczoraj również przemawiałam do odkurzacza, którym obiłam się o kilka ścian, kanciaste ze mnie dziecko. Mówiłam też do pająka, że jest... że się go boję, tak to ujmijmy, po czym wciągnęłam go odkurzaczem niczym w starym filmie o pogromcach duchów. A do rodziców zawsze mówię jak do ściany ale chyba taki urok rodziców którzy nawiasem mówiąc kupili mi wczoraj długo proszone nowe rolki. Tak je chciałam, tak się napalałam, a jak już mam to leżą na dole w pokoju sportowym i czekają. Na pogodę oczywiście.


Poza tym wpadłam w manię czytania. Przez cały rok nie miałam w ogóle czasu na żadną książkę, więc teraz czytam 3 naraz. Po raz kolejny wróciłam do "Pottera"- bardzo go kocham. Jest jeszcze "Zośka i Parasol" czyli historia dwóch batalionów napisana przez Aleksandra Kamińskiego, autora również ukochanych "Kamieni na szaniec". Ale jednak wstrzymałam się troszkę z tą lekturą na rzecz kolejnej której chciałabym poświęcić troszkę więcej czasu.

Jest to mianowicie książka która mnie jakoś specjalnie nie pociąga, ani nie rajcuje, no ale jest coś w niej takiego, że chcę ją przeczytać. "Jeden dzień" to już chyba dramat, błyskotliwy. Wcześniej obejrzałam w postaci filmu (z cudowną jak zwykle Anne Hathaway). Spodobał mi się ale mnie nie porwał, podobnie jak to robi książka.
 Muszę też przyznać, że adaptacja jest bardzo wierna oryginałowi. Więc o tyle, że mnie film się spodobał to K. totalnie się zakochał, właśnie do tego stanu, że MUSIAŁ kupić książkę. Film zrobił na nim wrażenie, książka doprowadziła go do łez. Mój chłopak jest wrażliwy, czasem jest mi tak głupio, że on wzrusza się milion razy szybciej niż ja, przecież to właśnie JA powinnam być tą bardziej delikatną. Psikus przeznaczenia. Ale wracając książka jest dobra. Polecam, mimo że jest o miłości, a ja raczej nie gustuję w takiej tematyce, ale jest naprawdę dobra. Polecam też film, może też trochę ze względu na Anne którą ubóstwiam.

   
 











Czytasz coś obecnie? Bo mi powoli kończą się lektury więc szukam jakiś ciekawych pozycji. Dziś z pewnością skończę "Jeden dzień", jutro "Zośkę...", "Pottera" w przeciągu tygodnia. Także trzeba już myśleć jaką książkę połknąć. Choć, być może poprawi się pogoda i nie będzie tyle czasu na czytanie.

W poniedziałek miałam się wybrać z K. do Zakopanego, ale chyba trzeba będzie to przełożyć(znów!). Zapowiadają burze...

10 komentarzy:

  1. Hmm... wakacje w pokoju. Czuję, że moje, gdy tylko się zaczną, też tak miną. I oczywiście zwalę wszystko na pogodę! Jakby inaczej. Deszcz, chlapa, kałuże... Pogoda niepewna. Na przemian słońce z deszczem. To zniechęca. Ta książka "Jeden dzień" zachęciła mnie po okładce. Godna polecenia? :)
    Tak, byłam w Myczkowcach. Jakieś wspomnienia stamtąd, że tyle pytajników? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może i masz rację, to ostatnia taka impreza...ale wierz mi, że ja na pewno nie znajdę partnera, mam wrażenie, że ludzie się mnie boją no i do tego jestem dziwna co przyzna każdy kto mnie bliżej zna, więc jestem skazana na życie w statusie ,,forever alone" .
    A wiesz, że Barney w prawdziwym życiu jest homo? ;D

    A miałam nadzieję na poprawę pogody T__T
    To chłopaki też się wzruszają? Hehe to słodkie ;D Ale u mnie to wręcz żałosne bo ostatnio wzruszam się na prawie każdym filmie >.<
    Mi aby włosy szybciej rosły pomógł szampon seboradin niger z czarnej rzodkwi. Nawet dziewczyny w szkole zauważyły, że szybko rosną ;)
    Czytałaś ,,Nie mów nikomu" lub ,,Wstrząs"?

    OdpowiedzUsuń
  3. ja też biegałam. spodobało mi się. ale ostatnio się rozchorowałam i dziś mija dwa tygodnie, od kiedy już nie biegam. strasznie mi to ciąży. nie tylko dlatego, że pewnie przytyłam przez to - ale po prostu mi tego brakuje. ;) ale biegać dwa razy dziennie - to już trochę dużo ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. jeśli mam polecić ciekawą książkę to z pewnością jest nią "Twój głos w mojej głowie" (od razu zaznaczam, że jest trudna, psychologiczna książka, ale daje do myślenia ) oraz coś lżejszego, do uśmiechu "Rodzinka do zwrotu"

    OdpowiedzUsuń
  5. Pogoda dobija fakt. Jest nieobliczalna, więc nic nie można zaplanować. Biegasz ? Wow.. szacunek.. ja jeżdżę na rowerze. Znaczy się jeździłam, bo teraz mam alergię i nie mogę wychodzić z domu. Lubie czytać książki. Można zagłębić się w losie bohatera i odnaleźć siebie. :)
    Wakacje w pokoju - nic fajnego, ale zawsze mogło być gorzej.
    Życzę udanego pobytu w Zakopanym :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj no nie wiem czy byś chciała się pokazać z takim konusem jak ja xD
    Tak jest z apteki i polecam, tylko że dobrze jest mieć jakąś odżywkę wygładzającą, bo włosy nie są po nim zachwycające :/ No i zapach może nie wszystkim przypaść do gustu, ale i tak gdy włosy wyschną to go nie czuć.

    OdpowiedzUsuń
  7. ja też spędzam swoje wakacje w pokoju;) uwielbiam Jeden Dzień;)


    pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeśli jest Ci tak dobrze, to najważniejsze!
    Wybacz , że tak długo mnie tu nie było. Pogoda jest strasznie przewrotna..niestety. I do tego teraz zostawiam tak mało konstrutywny komentarz, naprawdę przepraszam.

    Ta ksiązka o miłości w jednym sklepie wpadła mi w ręce kilka razy, ładne zdjęcie na okładce! poza tym więcej o niej nie wiem.

    Z książek mogę Ci polecić całą trylogię "Igrzysk śmierci" , albo "prawdziwy świat" . :)

    Trzymaj się i żeby pogoda nie psuła Ci planów! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Moje wakacje niestety będą chyba podobnie wyglądać.... Jak nie zanudzę sie na śmierć to będzie fajnie. A wszystko przez mamę, bo dostałam 'karę' i nie jadę nigdzie na wakacje... Najgorzej może nie jest, ale siedzenie w betonowej stolicy nie jest spełnieniem moich marzeń... :/
    Co do biegania to też chciałam zacząć biegać, ale jakoś tak....nie wyszło heh. Moja motywacja jest rozbrajająca... Dlatego podziwiam, że wgl udało Ci sie zacząć no i oby tak dalej.
    Całkiem fajny blog, będę tu częściej wpadać ;)

    OdpowiedzUsuń